niedziela, 2 października 2011

Naładowane baterie :)

 Urlop we wrześniu? Jak najbardziej :) Zwłaszcza wtedy, gdy mąż pracuje w branży turystycznej. On pracuje gdy inni wypoczywają, a odbija sobie dopiero gdy większości Jego klientów zaczyna już znikać wakacyjna opalenizna. Ma to swoje dobre strony - na przykład to, że przez Krupówki da się przejść w tempie przekraczającym 10 metrów na godzinę. I choć nie przepadam za takimi typowymi, obleganymi "kurortami" to jednak było naprawdę cudnie - a największy udział w tym miała pogoda. Mój mąż od pewnego czasu tak intensywnie pracował, że chyba była to jakaś nagroda dla Niego. Przynajmniej ja uważam, że zasłużył. A że my z młodym przy okazji skorzystaliśmy to już zupełnie inna bajka :) A na dowód, że tych kilka wspaniałych dni mi się nie przyśniło - mała relacja zdjęciowa dla chętnych :)


















3 komentarze:

  1. Oj znam, znam z własnego doświadczenia sezonowość tego zawodu. Co prawda jestem na urlopie wychowawczym, ale... doskonale pamiętam jak trzeba było planować urlop poza sezonem. Tym bardziej się cieszę, że wrzesień wynagrodził pogodą (lepszą niż w wakacje) rodzinny wypoczynek poza szczytem. Zdjęcia cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i oblegany kurort ale...ja tam chętnie bym się wybrała do Zakopanego! :)) Najlepiej z wami ;) Super że pogoda udana! :) Oglądam z przyjemnością :)
    A bez względu na branżę zatrudnienia męża ja tam wolę urlopy poza sezonem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anetko piękne zdjęcia... prześlij mi namiary na miejsce w którym się zatrzymaliście, ponieważ ja przeważnie omijam góry, ale w przyszłym roku chętnie bym odwiedziła Zakopane;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i wszelkie komentarze :)