czwartek, 10 lutego 2011

Sutasz - początki :)

Jak już pisałam - zakochałam się w sutaszu. Jednak, jak to w miłości bywa, musiałam się na początek upewnić czy to miłość odwzajemniona. Stąd też wzięło się moje "niewiadomoco", które pokazałm tu ostatnio. Wczoraj natomiast, z wielką radością powitałam listonosza z dwiema przesyłkami pełnymi sutaszowych sznurków i kolorowych kamyczków. A oto efekty.Zaznaczam, że czasu nie było wiele, bo mam zamówienia na kolejne anioły a do tego bieganina po lekarzach z małym człowieczkiem. Ale muszę przyznać, że jestem zadowolona - jak na pierwszy raz :) Nie było lekko. Na początku stwierdziłam, że to jest przecież zadanie dla magika albo kosmity albo...nie wiem kogo, ale nie dla normalnego człowieka z dwiema rękami. Jednak czym dalej w to brnęłam tym bardziej zaczynało mi się podobać. Na początku miał to być mały kolczyk albo wisiorek ale tak mi się jakoś plotło....plotło...plotło....

7 komentarzy:

  1. No bardzo ładnie ci zagrało w duszy tym sutaszem :))

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym tygodniu zakupiłam sznurek bo tez mnie korci ale niestety nigdzie nie moge znalesc fajnych koralików.
    Fajnie Ci wyszedł ten wisior .czekamy na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za podnoszące na duchu komentarze. Co do koralików to ja też miałam kłopot i w sumie nadal szukam czegoś ciekawego. Dlatego kolory w tym wisiorze nie sa najtrafniejesze.Zresztą cały jest wesołą improwizacją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też tak miałam- mój mąż stwierdził, ze z mojego pierwszego dzieła to chyba pas mistrzowski dla Michalczewskiego będzie....

    OdpowiedzUsuń
  5. No jak to pierwsza rzecz to i tak bardzo ładna :) Ja swój kawałek zaczęłam, ale czeka...nie wiem na co!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja swojego pierwszego kolczyka zrobiłam wczoraj. Też do ideału mu daleko,ale takie są początki:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i wszelkie komentarze :)